niedziela, 27 lipca 2014
Dostałam mały pokoik z widokiem na świat. Bym mogła oglądać codziennie deszcz i opisywać po kolei każdą spadającą kropelkę wody. Napisać książkę, by wyrazić w niej jak smakuje ból lipcowego wieczora. Potargać duszę na kawałki i pozszywać cieniutką nitką. Pić gorzką kawę, aby jeszcze dzisiaj nie zasypiać i zostać przy Sobie kolejną noc. Moja samotność ma dzisiaj metaliczny posmak i ostry zapach dymu. I jest taka... nieodpowiednia. Jestem jak żołnierz na irańskiej wojnie. Ile razy pozwolisz mi umrzeć dzisiejszego wieczoru. Rozstrzelać ciało by móc wznieść się do nieba. Mdleć i wstawać, lecz ile tak można razy odchodzić. Dźwigać ciężar niedocenionego życia, które chce dać nam kolejną szansę. Byłam ślepa. Dwa lata błąkałam się po ciemnych ulicach, starając się zadać cios Bogu. Jak kreatura Beksińskiego krocząca poprzez płonące miasto z zabandażowaną głową, nasiąkniętą krwią w miejscu twarzy. Jestem jak pochowana za życia w grobie wyklętych pokoleń. Jestem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)