czwartek, 4 czerwca 2015

    Niechże ktoś łaskawy wskaże mi moment, kiedy coś pchnęło mnie ku końcowi kobiety, którą kochałam i za którą tęsknię. Niechże ktoś wskaże mi moment, kiedy moja 'ja' umarłam. Czuję się tak niemożliwie opuszczona. Czuję się jakby ktoś wypalał dziury we mnie. Mogę zginąć i to wydaje mi się teraz niestraszne. Bo codziennie czuję, jakbym chodziła do siebie na grób. Jakbym zapalała sobie świeczkę i zastanawiała się, dlaczego dzisiaj mnie pochowano. Tęsknię za sobą. Za moją duszą, za moim sensem, który potrafiłam zobaczyć patrząc w lustro, za moją siłą. Dzisiaj ból zgniata mi klatkę i miażdży wszystko, co bije pod nią. Moje dłonie są zimne, żyły jak skute lodem. I mimo tego, że słowa migoczą niczym świetliki, jestem niesamowicie niezauważalna. I zamiast wznosić się ku niebu, wlokę po ziemi moje połamane skrzydla.