poniedziałek, 9 czerwca 2014

Drogi Boże.

    Jestem zagubiona wędrówką, jaką mi zleciłeś. Idę bezustannie, choć nie jestem pewna, czy nie straciłam już wiary. Jutro mija siedem miesięcy, od kiedy jestem uboższa o kawałek serca. Pół roku mojej tułaczki i osiem miesięcy mojego błagania o to, by odnaleźć drogę do Ciebie. I zrozumieć dlaczego jestem teraz sama, bo nie czuję już Twojej obecności, choć tak bardzo się staram. Miłosierny Boże, gdzież jest Twoja pomoc? I gdzie Twoja sprawiedliwość, gdzie Twoja dobroć? Niczego nie ma i nawet nie wiem, czy jesteś Ty. Bo ile mogę żyć nieświadomości w co jest mi dane wierzyć. Wieczór, kiedy chce się już umierać. Już nawet płakać się chce, choć płacz nikomu jeszcze nie pomógł. Mi też nie pomaga, dlatego płaczę. I jeżeli miałabym się z czegoś uwolnić, to byłaby to możliwość niekrzywdzenia się. Bo chyba nawet płacz w tych czasach jest krzywdą. Słabe pokolenie.
    Zabierasz wszystkich, więc zabierz też mnie. Uśmierć boleśnie i długo, bo wiem, że teraz nie będę już bardziej cierpieć. Jeden, dwa, trzy. Szukasz. Nie schowałam się dobrze. Jestem tutaj, masz mnie. Do dzieła.

2 komentarze:

  1. Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  2. It so hard to have faith and believe everything is gonna be fine, but you never give up, just keep at it!

    Good luck!
    xx
    5th&6th

    OdpowiedzUsuń

:-)