środa, 25 października 2017
Najwyraźniej musi tak być, że w pewnym momencie to wszystko po prostu się rozpływa i przestajemy coś do siebie czuć. I zostaje mi jedynie uścisk Twojej dłoni, który będę czuła aż do następnego spotkania. A wiem, że to spotkanie już nigdy nie nadejdzie. Dlatego koduję sobie w głowie to ułożenie palców. Staję się martwym tworem Twojej wyobraźni. Bo jedyne co nas teraz łączy to ta przeszywająca cisza. Nie potrafię poradzić sobie z cierpieniem, które łamie moją duszę. Mówiłam do ścian godzinami, płacząc za Tobą. Jakie musiałeś mieć ogromne granice bólu, patrząc na to, jak umieram. A ja nie pamiętam nic, tylko białą salę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
:-)