piątek, 29 grudnia 2017
dowód osobisty
Po co ja Cię w ogóle tutaj wpuściłam? Grzecznie zszedłeś z areny, na której tylko sobie chciałeś coś udowodnić. Żeby dwa miesiące później w publicznym miejscu zostać szturchnięty łokciem i jeszcze za to przeprosić. Robaki łaknęły mojego ciała. Byłam w stadium rozkładu najpotrzebniejszych organów, bo nawet one stały mi się zbędne. Krew przemieszczała się tak słabo, że nie byłeś w stanie wyczuć mi pulsu. Twój za to nadrabiał za nas dwoje. A powiedzieć Ci coś? To samo zdarza się uczonym i bezdomnym. To samo czeka Ciebie, tylko ja już wiem, jak to będzie kiedyś znowu wyglądać. I spokojnie, to boli tylko odrobinę. Nawet nie ciało, a psychicznie całe wnętrze zaciska się i nie daje nabrać powietrza, by oddychać. Człowiek generalnie zatacza koło, zawsze wraca do momentu, od którego zaczął swój żałosny żywot. A ja wreszcie to zrealizowałam. Wróciła mi trzeźwość i sensowność umysłu, skończyłam świrować.// Ale może wciąż nie jest za późno, by napisać do Ciebie i powiedzieć, że jednak moje stare nawyki mają tak samo kamienny byt, jak na samym początku. I że nadal bywa u mnie źle. Pomimo tego katowania mnie, nie chcę się poddać, chociaż znów mnie do tego zmuszasz. A przecież tyle razy się rozumieliśmy,M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
:-)