niedziela, 3 grudnia 2017

    Na dworze jest coraz zimniej, a ja stoję coraz bardziej naga. Zastygłam w bezruchu. Śnieg opada mi na ramiona, przykrywa puchem moją wewnętrzną warstwę goryczy, której nigdy nie umiałam się pozbyć. Śnisz mi się, nie pozwalasz otworzyć rano oczu. Słyszę Twój płacz, mimo, że nigdy nie było Ci dane go wykrzesać. Proszę, przestań, wyjdź w końcu z mojej głowy.

2 komentarze:

:-)