niedziela, 19 stycznia 2014

    Nie wiem, czy mogę to nazwać motywacją do pisania, czy tylko chęcią wyrzucenia gdzieś z siebie góry goryczy, albo wypełnienia pustki. Ostatnio niewiele mówię, bo czuję jakbym wykrztusiła z siebie już wszystkie możliwe słowa, które były do wypowiedzenia. Często wsłuchuję się w dźwięk cichego miasta, bo sama śpię tylko trochę. To niesamowite, ile można spraw przemyśleć jednej nocy i wylanymi łzami jakby napełnić wszystkie szklanki, stojące w kuchennej półce. Posprzątać mieszkanie, sto razy zmienić ustawienie wciąż tych samych, przeczytanych już dawno książek i napisać o tym powieść, i podrzeć ją na kawałki. Bo cóż mogę zrobić bez Ciebie. Mija kolejny dzień. Kolejny wieczór piszę listy i adresuje je do nieba. I już gubię się w słowach, bo czego mogę chcieć, prócz tego, byś wrócił. I żebyś już nigdy więcej nie płakał. I żebyś nigdy więcej nie marznął. Bóg pozwolił Ci zostawić mnie samą tam, gdzie zawsze byliśmy razem. Zostawić mnie z ogromną dziurą w sercu, której nigdy do końca nie uda mi się zatrzeć. Kazał mi zaczynać od nowa pleść linę swojego marnego życia. Popełniać kolejne zbrodnie na własnej duszy. Nie tęsknić za Tobą, kiedy błagałam o Twój powrót. I znów pada deszcz. Znów mokniemy oboje. Ty głęboko pod ziemią, a ja głęboko w sercu kruszę się i chyba nie jest mi nawet lepiej po tym czasie, który uciekał nie dając mi myśleć o Tobie. I być może robił to specjalnie, chcąc oderwać mnie od cierpienia. Pokazując mi problemy niekochania, albo kochania za bardzo, stawiając w kwestii wyboru między złem, a złem, bo wszystko po Twoim odejściu nie wydaje mi się być dobre. Położę się, być może znów dzisiaj rozpłaczesz się przy mnie i być może ja rozpłaczę się przy Tobie. Dziś Twoje imieniny i wszystkie święta jakby ostatnio się nałożyły. Wybrałeś, Boże, niefortunną datę, datę każącą cierpieć kilkakrotnie bardziej, niż mogłoby boleć.
    Wszystkiego najlepszego, mam tylko nadzieję, że masz się dobrze i wciąż się uśmiechasz, kocham Cię.

3 komentarze:

  1. rany... nie wiem czy mnie pamiętasz, ale dawno temu, jak jeszcze byłaś kreską, a ja bodajże tinolettą, czytałam Twojego bloga, Ty czytałaś mojego. potem zmieniłaś adres i Cię zgubiłam, pokazywało mi się że usunęłaś bloga. wiesz, może to dziwne, ale tęskniłam. dziwnie mi to pisać, bo się nie znamy, bo pewnie mnie nie pamiętasz, ale tak jest. brakowało mi Twojego bloga, tych notek przepełnionych emocjami. szkoda że tymi smutnymi... skoro wtedy były takie i nadal są, to znaczy, że nic się nie zmieniło, prawda? wiesz, nie każdy ból da się stłumić w sobie, nie do każdego się przyzwyczajamy, a już na pewno o żadnym nie zapominamy. ale może jest coś, co pozwoli Ci się od niego oderwać, choćby na kilka dni, może krócej lub dłużej, po prostu na pewien czas. poszukaj, mam nadzieję że będzie lepiej i trzymam kciuki xx
    http://takemerespect.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej miś, przyszłam tylko poinformować, że zmieniłam adres na http://rainonthedesert.blogspot.com/
      przepraszam za spam, ale głupio by było znowu tracić kontakt :c
      trzymaj się tam xx

      Usuń
  2. jejku, ale się cieszę że mi odpisałaś! naprawdę, już myślałam że mnie nie pamiętałaś! jak znalazłam, no wiesz, ciągle obserwuję Twojego bloga, tylko adres zmieniłaś, więc nie pokazywały mi się posty... głupi blogger! co tam u mnie, trochę kiepsko, ale jakoś się trzymam. początek roku był fantastyczny, a jak wróciłam do szkoły to złapałam takiego doła i chyba jest coraz gorzej, ale to też z przemęczenia chyba... w każdym razie ferie zaczynam za dwa tygodnie, więc wtedy może sobie odpocznę ;) jeeej, myślałaś o mnie, jak słodko! *-* myśli, telepatia, może serio coś w tym jest? haha. pewnie że się uda, tylko następnym razem mi powiedz, jeśli zmienisz adres! xx

    OdpowiedzUsuń

:-)